O Przyjacielu
O Przyjacielu
Świadomość wciąż wkuwa we mnie
wiadomość o Twojej nieobecności.
Nie potrafię uwierzyć, że jesteś już tym,
którego się wspomina, obrazuje słowami,
ociepla w myślach, podziwia dokonania
i nie czeka na nowe dzieła.
Zabrano Cię do szpitala w ten czas nie z tego
powodu, lecz jak zawsze każdego, bo masz
szansę powrotu i spotkania z normalną
radością dnia i spokojnym snem w nocy.
Tymczasem w tym miejscu czekała zaraza.
Uderzenie jej pięści jest wciąż bolesne.
Odcięty od bliskich czułeś się kosmicznie.
Leciałeś garścią myśli po obcym nieboskłonie.
Zawsze byłeś potęgą, oznaczony silnią.
Ale tu, co zapisano w przestrzeni,
zostało podkreślone mocą ostateczności
i drży na kilku filarach tańczących obłoków...
Drogi Przyjacielu, wszyscy jesteśmy na tej samej
drodze, która urywa się w nieznanym miejscu.
Każda brama życia jest dla nas trwogą,
zwłaszcza, gdy nie mają do nas dostępu nasi
najbliżsi, z którymi dzielimy ziemski los
i nie pomaga sprzeciw z wierzchołków drzew.
A gdy ból rozpala niemoc uczestniczenia w ostatniej
drodze, wydaje się, iż niebo spadnie na ten padół.
Oto sześciu kosmitów niesie trumnę do miejsca
pochówku, a najbliżsi kurczą się z bólu w domu.
I drży ostrzeżenie: Nie lekceważ obostrzeń.
Tak chcielibyśmy brodzić po podwodnych łąkach.
A za parę dni pierwszy raz w historii zakaz wstępu
na cmentarze - w przeddzień święta, w dniu
Wszystkich Świętych i w Zaduszki. Wówczas
i kwiaty wyraziły swój smutek, więdnąc pod murami,
pośród palących się lampek nagrobnych.
I wciąż nie widać prześwitów w tragicznych dziejach...
Drogi Przyjacielu, bardzo się oddaliłeś, ale jesteś
dla nas tak bliski, że zawsze będziesz mieszkał
w naszej pamięci. Będziemy odwoływać się do
Twoich dokonań, dzielić się z bliźnimi tym,
co ważne, budzi nadzieję, dodaje otuchy
i rozszerza rozpiętość skrzydeł pamięci...
4 listopada 2020