niedziela, 24 maja 2020

Kompan

Kompan    

Ten wiersz chodzi za mną
a gdy się odwracam
udaje że mnie nie widzi
Chowam się więc za kwitnącą
jabłonią i robię niewinne miny
Wącham puentę
Czuję że nic się nie
stało uśmiecham się do

rozgwizdanego kosa i słucham
Wiersz wyszedł z udawania
skrył się w magnoliach
patrzy na mnie a ja nie potrafię
po niego sięgnąć
Może to pomyłka
Widzę jak nie moja
młodość z każdą godziną

staje się coraz
bardziej kwiecista
Żółknie różowieje
bratkami pachnie
i wysypuje się z niej lato
czerwienieje makami
Odurzony
chwytam wiersz
zapominam o urokach maja

i niosę w dojrzałość
W czas wzlotów
i twardość postanowień
Zakładam na twarz emotikon 
zamiast maski
Bądź moim kompanem
mówię 
i podaję łokieć
                                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz