sobota, 14 marca 2020

Muflon

Muflon

     W sobotę 7 sierpnia 1999 roku w godzinach południowych,  Piotruś z mamą Jolą i tatą Robertem przyjechał na weekend do Ustronia – Zawodzia i zamieszkał  z  rodzicami w hotelu „Muflon” w pokoju 216.
     Kiedy zobaczył przed budynkiem babcię Danusię i dziadzia Geniusia, którzy już tydzień tu przebywali, bardzo się ucieszył. Odważnie wszedł na schody a następnie do holu. Cały czas mówiąc rozejrzał się, a kiedy rodzice podeszli do recepcji, on skierował swoje kroki w stronę wejścia do sali restauracyjnej. Nie interesowała go jednak sala, lecz zupełnie co innego. Zauważył swoim bystrym wzrokiem, że na pewnej wysokości na ścianie obok zamocowana jest jakaś dziwna głowa z krętymi rogami, która na niego patrzy. Podszedł więc, zatrzymał się przed nią, spojrzał w górę i wiedząc, że za nim stoi babcia Danusia, zapytał:
   - A co to jest?
   - To jest głowa muflona - odpowiedziała babcia. - Tak się nazywa ten hotel.
   - A co to jest muflon? - pytał dalej.
   - To jest dzika owca. Żyje w górach, je trawę, borówki i liście. Zimą odżywia się pędami roślin, korą, suchymi liśćmi i porostami.
   - A co to są pędy i porosty?
   - Pędy to są łodygi drzew i roślin, to co widzisz nad ziemią, a porosty... to są takie rośliny, które powstały z połączenia grzyba z glonami, natomiast glony są roślinami wodnymi. Więcej dowiesz się jak będziesz chodził do szkoły.    
   - To dobrze, bo ja nic z tego nie wiem. A owce widziałem  w encyklopedii.
   - Nie tylko, już ci pokazywaliśmy, jak pasły się na łące. A muflon jest jednym z przodków owcy domowej. To jakby taki prapradziadek.
- Prapradziadek - Piotruś powtórzył za babcią i zaczął się śmiać. Taki prapra...
   Po chwili zapytał: - A czy my zobaczymy muflony?
   - Nie, ponieważ one żyją w innych górach, w Sudetach.
   - A owce nie mają rogów - nagle przypomniał sobie Piotruś. Ale barany mogą mieć – dodał po chwili.
Babcia się śmiała i ucałowała wnuczka.
   - Nie mają. U muflonów rogi posiadają tylko tryki, to są jakby panowie - wyjaśniła babcia.
 Po tych słowach Piotruś przestał się interesować muflonami.                                  
     Zauważył, że w holu jest dużo przestrzeni, więc biegał, jakby chciał rozwinąć skrzydła i trochę polatać.
     Zwykle Piotruś jest odważny i nie ma dla niego przeszkód, musi jednak czymś szczególnie się zainteresować, wtedy istnieje tylko ta rzecz.
     Jego powiedzenia, naśladowanie dorosłych, powtarzanie ich słów dają czasem wspaniale zabawny efekt.
     Na przykład 29 lipca u babci Danusi i dziadka Geniusia. Za chwilę miał wyjść z rodzicami. Jeszcze tylko należało założyć buty.
   - Ja mam pomysł - powiedział.
Wyszedł z przedpokoju, wziął jasiek z fotela, położył go na wycieraczce, usiadł na nim i dopiero wtedy zaczął ubierać sandały. Po ubraniu obuwia wstał, podszedł do drzwi, chwycił za klamkę i oznajmił: - To ja wychodzę.
     W tygodniu, kiedy z żoną byliśmy na wczasach w Ustroniu, Piotrusiem opiekowała babcia Halinka. Pewnego dnia powiedział do niej: - Babciu, spakuj się i jedź do dziadzia Adama.
     Chętnie bawi się w sklep, lubi też gotować. - Do zupy dodaj też makaronu - powiedziała babcia.
- Niestety, zabrakło - rozłożył ręce.

     W niedzielę wybraliśmy się na dłuższy spacer. Jak zwykle, Piotruś interesował się wielu rzeczami i co chwilę coś chciał. Jak to dziecko.
Doszliśmy do kiosków i piwiarni za basenem kąpielowym, przy ulicy Sanatoryjnej. Stała tu pontonowa piramida, w której za trzy złote można było skakać przez pięć minut.
Piotruś chciał skakać. Jakoś wszedł do środka pontonu, ale kiedy poczuł, że grunt pod nim jest niepewny, że nie może stać normalnie, poczuł się bardzo nieswojo i nie pomógł przykład skaczącej dziewczynki,   nie potrafiliśmy przekonać Piotrusia, poruszał się na rączkach i nogach.   
Dziadek powiedział do niego: - Piotrusiu, bądź muflonem. Muflony skaczą.
     Zdarza się, że Piotruś na początku jakiegoś zdarzenia, w nowej sytuacji, wobec kogoś obcego jest onieśmielony, wstydzi się. Wtedy dajemy mu czas na oswojenie się i po chwili jest już dobrze.
Muflon mu odpowiadał i naśladując muflona według własnego pomysłu, skacze coraz lepiej.
   Weszliśmy na nieduży plac między drzewami, gdzie kilkoro dzieci jeździło małymi samochodami akumulatorowymi. Oczywiście, nasz bohater był zachwycony i chciał też...
Dlaczego nie, proszę bardzo. Kiedy jednak wsiadł do auta, nagle zmienił się nie do poznania. Usiadł za kierownicą, ale nią nie kierował, spuścił głowę i nie patrzył przed siebie, musieliśmy mu pomagać, a przecież w domu umie jeździć...
     Zobaczył to i usłyszał muflon, którego Piotruś już poznał.
    - Piotrusiu, co się dzieje. Już biegnę na pomoc – powiedział do trochę zagubionego kierowcy. - Widzisz mnie? To wsiadaj na mój grzbiet, chwyć za rogi i biegniemy! Skaczemy! Jedziemy!
    Pomknęli jak błyskawica, aż kurz się wzniósł nad parkiem, a turyści myśleli, że to tornado przeleciało przez ulicę Sanatoryjną. Dzieci, które zawsze widzą więcej i przeżywają wszystko silniej niż dorośli, obserwowały z zachwytem wyczyny Piotrusia i aby nie doprowadzić do kolizji, zatrzymały swoje auta, patrząc jak on ujeżdża dzikiego muflona.
Wspiął się nawet na Śnieżkę i zbiegł z Małej Kopy, aby wreszcie poprzez Małą i Wielką Czantorię dobiec-dojechać do Ustronia na plac pod klonami. Zatrzymali się niedaleko rodziców i dziadków. Przed rozstaniem muflon powiedział do Piotrusia:      
    - Ale ty potrafisz jeździć! Kto cię tego nauczył?
    - Tatuś i mamusia - odpowiedział mały podróżnik.
    - Ja myślę, że ty sam dużo się nauczyłeś - dodał krętorogi przyjaciel.                                                                                                        
  - Uważam, że tę wspaniałą przygodę zawdzięczam tobie, Muflonie i za to ci dziękuję. Nawet się nie bałem. Nie miałem na to czasu, tak było cudownie. Zapamiętam te wszystkie skoki między skałami, te loty i zjazdy. Żaden samochód tego nie potrafi, co ty Muflonie.
    - To bardzo miłe z twojej strony - powiedział muflon. - Bywaj! Do zobaczenia. I w tym momencie samochód Piotrusia zatrzymał się przed rodzicami i dziadkami.
Muflon nagle zniknął, Piotruś zauważył swoich najbliższych i zaraz chciał zacząć opowiadać swoją przygodę, ale mama go uprzedziła, mówiąc: - Jak ty dzisiaj pięknie jeździłeś.
A babcia dodała: - Nie wiedziałam, że z pana taki rajdowy kierowca.
   - Może zostaniesz mistrzem kierownicy? – powiedział tata uśmiechając się do synka.                                     
     Piotruś całkiem poważnie powiedział:  
  - Będę skakał wysoooko! Przeskoczę wysoką górę, szeroką rzekę i wielkie morze...
Bo świat należy do odważnych. 
Tak mi powiedział muflon.                                          
        

 1999 r

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz