Muflon
W sobotę 7 sierpnia 1999 roku w godzinach
południowych, Piotruś z mamą Jolą i tatą
Robertem przyjechał na weekend do Ustronia – Zawodzia i zamieszkał z rodzicami
w hotelu „Muflon” w pokoju 216.
Kiedy zobaczył przed budynkiem babcię Danusię i dziadzia Geniusia,
którzy już tydzień tu przebywali, bardzo się ucieszył. Odważnie wszedł na
schody a następnie do holu. Cały czas mówiąc rozejrzał się, a kiedy rodzice podeszli do
recepcji, on skierował swoje kroki w stronę wejścia do sali restauracyjnej. Nie
interesowała go jednak sala, lecz zupełnie co innego. Zauważył swoim bystrym
wzrokiem, że na pewnej wysokości na ścianie obok zamocowana jest jakaś dziwna
głowa z krętymi rogami, która na niego patrzy. Podszedł więc, zatrzymał się
przed nią, spojrzał w górę i wiedząc, że za nim stoi babcia Danusia, zapytał:
- A co to jest?
- To jest głowa muflona - odpowiedziała babcia. - Tak się nazywa ten
hotel.
- A co to jest muflon? - pytał dalej.
- To jest dzika owca. Żyje w górach, je trawę, borówki i liście. Zimą
odżywia się pędami roślin, korą, suchymi liśćmi i porostami.
- A co to są pędy i porosty?
- Pędy to są łodygi drzew i roślin, to co widzisz nad ziemią, a
porosty... to są takie rośliny, które powstały z połączenia grzyba z glonami,
natomiast glony są roślinami wodnymi. Więcej dowiesz się jak będziesz chodził
do szkoły.
- To dobrze, bo ja nic z tego nie wiem. A owce widziałem w encyklopedii.
- Nie tylko, już ci pokazywaliśmy, jak pasły się na łące. A muflon jest
jednym z przodków owcy domowej. To jakby taki prapradziadek.
- Prapradziadek - Piotruś powtórzył za
babcią i zaczął się śmiać. Taki prapra...
Po chwili zapytał: - A czy my zobaczymy muflony?
- Nie, ponieważ one żyją w innych górach, w Sudetach.
- A owce nie mają rogów - nagle przypomniał sobie Piotruś. Ale barany
mogą mieć – dodał po chwili.
Babcia się śmiała i ucałowała wnuczka.
- Nie mają. U muflonów rogi posiadają tylko tryki, to są jakby panowie -
wyjaśniła babcia.
Po tych słowach Piotruś przestał się interesować muflonami.
Zauważył, że w holu jest dużo przestrzeni, więc biegał, jakby chciał
rozwinąć skrzydła i trochę polatać.
Zwykle Piotruś jest odważny i nie ma dla niego przeszkód, musi jednak
czymś szczególnie się zainteresować, wtedy istnieje tylko ta rzecz.
Jego powiedzenia, naśladowanie dorosłych, powtarzanie ich słów dają
czasem wspaniale zabawny efekt.
Na przykład 29 lipca u babci Danusi i dziadka Geniusia. Za chwilę
miał wyjść z rodzicami.
Jeszcze tylko należało założyć buty.
- Ja mam pomysł - powiedział.
Wyszedł z przedpokoju, wziął jasiek z
fotela, położył go na wycieraczce, usiadł na nim i dopiero wtedy zaczął ubierać
sandały. Po ubraniu obuwia wstał, podszedł do drzwi, chwycił za klamkę i
oznajmił: - To ja wychodzę.
W tygodniu, kiedy z żoną byliśmy na wczasach w Ustroniu, Piotrusiem
opiekowała babcia Halinka. Pewnego dnia powiedział do niej: - Babciu, spakuj
się i jedź do dziadzia Adama.
Chętnie bawi się w sklep, lubi też gotować. - Do zupy dodaj też makaronu
- powiedziała babcia.
- Niestety, zabrakło - rozłożył ręce.
W niedzielę wybraliśmy się na dłuższy spacer. Jak zwykle, Piotruś
interesował się wielu rzeczami i co chwilę coś chciał. Jak to dziecko.
Doszliśmy do kiosków i piwiarni za basenem
kąpielowym, przy ulicy Sanatoryjnej. Stała tu pontonowa piramida, w której za
trzy złote można było skakać przez pięć minut.
Piotruś chciał skakać. Jakoś wszedł do
środka pontonu, ale kiedy poczuł, że grunt pod nim jest niepewny, że nie może
stać normalnie, poczuł się bardzo nieswojo i nie pomógł przykład skaczącej
dziewczynki, nie potrafiliśmy przekonać
Piotrusia, poruszał się na rączkach i nogach.
Dziadek powiedział do niego: -
Piotrusiu, bądź muflonem. Muflony skaczą.
Zdarza się, że Piotruś na
początku jakiegoś zdarzenia, w nowej sytuacji, wobec kogoś obcego jest onieśmielony,
wstydzi się. Wtedy dajemy mu czas na oswojenie się i po chwili jest już dobrze.
Muflon mu odpowiadał i naśladując muflona
według własnego pomysłu, skacze coraz lepiej.
Weszliśmy na nieduży plac między drzewami, gdzie kilkoro dzieci jeździło
małymi samochodami akumulatorowymi. Oczywiście, nasz bohater był zachwycony i chciał też...
Dlaczego nie, proszę bardzo. Kiedy
jednak wsiadł do auta, nagle zmienił się nie do poznania. Usiadł za kierownicą,
ale nią nie kierował, spuścił głowę i nie patrzył przed siebie, musieliśmy mu
pomagać, a przecież w domu umie jeździć...
Zobaczył to i usłyszał muflon, którego Piotruś już poznał.
- Piotrusiu, co się dzieje. Już biegnę na
pomoc – powiedział do trochę zagubionego kierowcy. - Widzisz mnie? To wsiadaj
na mój grzbiet, chwyć za rogi i biegniemy! Skaczemy! Jedziemy!
Pomknęli jak błyskawica, aż kurz się wzniósł nad parkiem, a turyści
myśleli, że to tornado przeleciało przez ulicę Sanatoryjną. Dzieci, które
zawsze widzą więcej i
przeżywają wszystko silniej niż dorośli, obserwowały z zachwytem wyczyny Piotrusia
i aby nie doprowadzić do kolizji, zatrzymały swoje auta, patrząc jak on ujeżdża
dzikiego muflona.
Wspiął się nawet na Śnieżkę i zbiegł z Małej
Kopy, aby wreszcie poprzez Małą i Wielką Czantorię dobiec-dojechać
do Ustronia na plac pod klonami. Zatrzymali się niedaleko rodziców i dziadków.
Przed rozstaniem muflon powiedział do Piotrusia:
- Ale ty potrafisz jeździć! Kto cię tego nauczył?
- Tatuś i mamusia - odpowiedział mały podróżnik.
- Ja myślę, że ty sam dużo się nauczyłeś - dodał krętorogi
przyjaciel.
- Uważam, że tę wspaniałą przygodę zawdzięczam tobie, Muflonie i za to
ci dziękuję. Nawet się nie bałem. Nie miałem na to czasu, tak było cudownie. Zapamiętam
te wszystkie skoki między skałami, te loty i zjazdy. Żaden samochód
tego nie potrafi, co ty Muflonie.
- To bardzo miłe z twojej strony - powiedział muflon. - Bywaj! Do
zobaczenia. I w tym momencie samochód Piotrusia zatrzymał się przed rodzicami i
dziadkami.
Muflon nagle zniknął, Piotruś zauważył
swoich najbliższych i zaraz chciał zacząć opowiadać swoją przygodę, ale mama go
uprzedziła, mówiąc: - Jak ty dzisiaj pięknie jeździłeś.
A babcia dodała: - Nie wiedziałam, że z
pana taki rajdowy kierowca.
- Może zostaniesz mistrzem kierownicy? – powiedział
tata uśmiechając się do synka.
Piotruś całkiem poważnie powiedział:
-
Będę skakał wysoooko! Przeskoczę wysoką górę, szeroką rzekę i wielkie morze...
Bo świat należy do odważnych.
Tak mi powiedział
muflon.
1999 r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz