Litania mimoza
Tamta, wrażliwa
wiosna paradowała
w obcisłych leginsach,
była wiotka i nieśmiała,
zmienna w
charakterze.
Kuliła
się i sympatycznie wstydziła,
miłowała kwiaty
w pomponach w beżu i czerwieni.
Jadła słońce i rosła w rabatę,
aż o
świcie szumiały rosy w trawie.
Niedługo potem, w cieple, w żyznym gruncie krzątała
się różowofioletowa mimoza i dziwiła
nieskoordynowanej ruchliwości
świtezianki dziewicy, która
to siadała na zielonym mieczu,
to oddalała nad niewielki ocean ciepła.
Wracała i znowu barwiła na niebiesko
skrawek świata,
a wybredna mimoza odtrącała
ją z powodów politycznych.
Nieopodal grzybień biały marzył o Wiktorii królewskiej
i miłosnym podmuchu w kwiat duszy.
Wtedy
jeszcze piłem źródlany eliksir młodości,
próbowałem
podnieść maczugę Herkulesa
i wracałem
w szczenięce lata.
Skawiński
na wyspie czytał „Pana Tadeusza”,
a ja
włościanin doniczkowy,
łatałem
portki przy świetle lampy naftowej.
Pewnej
nocy w ogóle nie odbyło się mruganie
latarni i
Skawiński, przyjęty do pracy
przez
amerykańskiego konsula
w Panamie,
został zwolniony –
rozbiła
się łódź w tajemniczej ciemności
– rozbił
się okręt jego marzeń o ojczyźnie.
Jak ja to
przeżywałem.
Wyrwałem
się z izby z młotkiem...
A on patrzył
na mapę, a linie rzek
i granic
płynęły jak zachcianki dyktatorów.
Był
wzburzony jak Ocean Wielki,
lecz co emigrant może wyłuskać z fasoli.
Nie
widział drogi do szczęścia,
nie
ujrzał nawet jednego promyka.
Zasób
możliwości był jak sęk w sośnie.
Rozchwiane
emocjonalnie uczucia
długo
jeszcze drżały i łzawiły.
W naszej
historii
wiele
razy podnosiliśmy Maczugę Herkulesa,
żeby się zamachnąć…
I
nadszedł czas, że śmiały się ogrodowe klejnoty,
nie tylko
zawilce, i pierwsze forsycje.
Był
splendor i blask, ścielił się dobrobyt,
lecz po
niewielu latach dobro przyniosło udrękę.
Z dala od
nas pojawił się niewidzialny wróg.
Ta wiosna,
chociaż słoneczna, ma w sobie
smutek i
tony trosk.
Opustoszały
ulice, szkoły, kościoły i teatry...
Jak
zmiażdżyć fałszywą koronę z rubinami
i wyjść z zakażonego labiryntu.
2019/20
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz