Ocelot
Założył na siebie futro
o brunatno szarym ubarwieniu,
w nieregularne plamy i pręgi.
- No to cześć, zobaczymy
się jutro -
rzekł do swych przyjaciół
ocelotów.
- Cześć przyjacielu, nie daj się
założyć żadnej damie
na
ramiona.
Pomyślnych lotów -
życzyli
koledzy.
Po tych słowach latający
ocelot wsiadł do odrzutowca,
ale czuł się jak na miedzy.
- Dokąd pan leci? – pytali szpiedzy.
- Do Nowego Jorku - szczerze
odpowiedział. - Mam stryja
w ochronie środowiska.
Właśnie was szuka.
- O rety, będzie chryja - rzekł
szpieg pierwszy.
- To ja spadam - odezwał się
drugi i skoczył do oceanu.
- Zaraz, zaraz - chwycił ocelot
spadającego szpiega. - Nikt nie
będzie latał bez zezwolenia pilota,
i nie tylko to powiem panu.
- Przyznaję się do tego, że
chcieliśmy zdobyć pana futro -
wyjąkał przerażony szpieg.
- No to miałem szczęście -
cieszył się ocelot. - Teraz lepsze
będzie jutro.
A gdy wysiadł z samolotu,
pewna dama zapytała,
gdzie można kupić takie
wspaniałe okrycie dla jej ciała?
A on jej odpowiedział:
- Nigdzie, proszę pani.
- No a pan? Gdzie pan je
kupił?
- Proszę pani, ja nie kupowałem.
- Nie? Ukradł je pan?
- Dostałem w prezencie.
- Tak? Kto był taki hojny?
- Natura, proszę pani.
Dała nam je mama.
Dlatego jestem taki niespokojny.
- To pan jest ocelotem? -
zdziwiła się
dama.
2003
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz