środa, 5 lutego 2020

Na zielonej łące

        

 
 
      Na zielonej łące

      Na zielonej łące
     skaczą dwa zające.
     Gdy ten pierwszy kozła fiknie,
     drugi gdzieś pierwszemu zniknie.
     Jak ten pierwszy się rozgląda,
     to ten drugi go podgląda.
     Pierwszy skrył się za kępami trawy,
     drugi szuka lepszej sprawy.

     Przysiadł za pobliskim krzakiem
     i udaje, że jest ptakiem.
     Naśladuje głuszca i słowika,
     aż kompana dreszcz przenika.
     Z przerażenia też chce śpiewać,
     ale najpierw zaczął zwiewać.
     I miał rację biedaczysko,
     bo znane psisko
     było blisko.

     Pies zająca więc pogonił,
     zając kumpla tak obronił.
     Pies był zbyt zacięty
     i „słowika” zlekceważył,
     ośliniony usiadł w rowie
     i wyżywał się na krowie.
     Bestra słynie z cierpliwości
     i to burka bardzo złości.
     Wiedział, że u krowy też przegrywał,
     ale szczekał, wściekał się i zgrywał.
     Krowa pomyślała: Co za matoł,
     pewnie dostał jakiś medal za to.
     Skierowała rogi w jego stronę,
     chciała go nastraszyć, jak wronę,
     lecz on hałasując uciekł, gdzie
     pieprz rośnie, bo pies wie,
     jaką siłę bydlę w rogach nosi
     i o guza nie chciał prosić.

     A zające?
     Znowu widać dwa omyki
     podskakują dwa płomyki.
     Zawsze czujne
     i płochliwe,
     ale często są szczęśliwe.    




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz