Kos
Ach ten kos, ten kos -
czarne pióra, żółty nos.
Jak wpadł w budyniowy sos?
To proste, dobrał się do deseru,
a
nie zsiadł z roweru.
Raz mu się to przydarzyło
i
zaraz go sparzyło.
Ach ten kos, ten kos -
powiecie, piękny ma głos.
Już wczesnym rankiem śpiewa
radośnie,
przeważnie o wiośnie.
Obserwuje, jak dzionek wstaje
i
wcale nie udaje.
Biega i lata między krzewami,
łowi
też owady.
Jest indywidualistą, nie lubi
gromady.
Śniadanie zjada, gdy się
wyśpiewa,
a
po śniadaniu ziewa.
Taki z niego solista -
wielki
i słynny artysta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz