Nie zrywam wiśni z drzewa, chociaż
dojrzałe,
Lecz je
podziwiam i upajam się ich urodą.
Są
smaczniejsze na gałązkach, nawet małe,
Jak twoje
piersi tajemnicze, aksamitne
W dotyku - czuję, między złotymi liśćmi
I ustami
czekającymi na ambitne
Zadanie -
przeżycia spotkania nie wspak.
Bez
brutalnego i ostatecznego zabrudzenia
Bieli, po
której pozostać może niesmak.
Wiesz jednak
na pewno, że gdy to się stanie,
Będę już
kimś innym, pełen dojrzałości
I uczucia,
jak te owoce i czas będzie
na
owocowanie.
Lecz czy to
ty będziesz i ja z amforą miłości?
Oczekując na
pomyślne wiatry i prąd nośny,
By dopłynąć
do krainy fantazji, gubię
Poczucie
realności i mam odczyn kwaśny.
I jak
niejeden gąsior gęgam i trawę skubię.
1955
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz