Dawna Pasterka
Białe pociągi były zatłoczone do ostatniej
Szpary w przedziale,
Do ostatniego pasażera, jak śledzi w beczce.
W tamtych latach wszyscy wyjeżdżali na święta.
Ciekawe do kogo, jeśli wszyscy wyjechali.
Chmury utkały już z białych płatków białe
Obrusy na wigilijne stoły, a na nich ułożono
Ewangelię o Narodzeniu Pana Jezusa.
Noc była gęsta i latarkami wykrawaliśmy
W niej korytarze i tunele do świątyni.
Szliśmy opatuleni szalami, usposobieni wesoło.
W kościele panowały ciepło i niebiański nastrój.
Przy żłóbku z Dzieciątkiem Maryja z Józefem,
A obok bracia mniejsi, gotowi przemówić.
Na chórze gromko i podniośle, kolędy
Śpiewali aniołowie, aż w dołku ściskało.
Ze wzruszenia dźwięczały dzwonki pasterskie.
Gdy do śpiewu włączyli się wierni,
Nawa z obecnymi unosiła się
Do pułapu wzniosłości ducha.
Mszę świętą odprawiał sam Pan Bóg.
Nie zaglądaliśmy do świątyni przez bulaj w burcie
Kościoła, myśmy tam byli obecni.
Utkani z bratków wrażliwości,
Podzieleni na cząsteczki,
Staliśmy się bliżsi dla bliskich.
Po takiej Pasterce nie wiedzieliśmy
W jaki sposób wróciliśmy do domu.
W tym roku jeszcze nie lękamy się
Własnego cienia, lecz mamy się na baczności
I szukamy prolongaty dla tamtej
Symfonii Bożego Narodzenia.
BN 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz