czwartek, 6 lutego 2020

Baza wojskowa Babilon






 Baza wojskowa Babilon

    W ostatnich kilku miesiącach owego roku Piotruś i Kubuś widzieli i słyszeli w telewizji o państwie, które nazywa się Irak i że jest tam niebezpiecznie, wybuchają bomby  i giną żołnierze. Że giną też polscy żołnierze...
     Pewnego razu, kiedy rodzice Piotrusia i Kubusia byli razem z nimi u znajomych, od starszych chłopców znajomych otrzymali worek żołnierzy i wojskowego sprzętu. Dołączając do tego zabawki wojskowe, które już posiadali, stali się mocarzami i postanowili wybudować wielką bazę wojskową. Ten sprzęt mógł być nawet wystarczający dla całej armii. Toteż cieszyli się i zabrali do budowy.  
     - Zbudujemy taką bazę w Iraku, żeby chronić również ludność cywilną. Będzie się nazywała Babilon.
     - Babilon? Niech będzie. A jaką ludność? – zapytał Kubuś.
     - Cywilną, przecież mówię.
     - A jaka to jest ludność?
     - Ojej, on znowu swoje. To nie są żołnierze.
     - Są... To są żołnierze – Kubuś wziął do rączki – i to są żołnierze...
     - Są, ale tata ani ty, ani ja, nie jesteśmy żołnierzami.
     - Ja jestem żołnierzem - odpowiedział Kubuś.
     - Możemy się tak umówić, że jesteśmy wojskowymi, rozumiesz.
     - Dobrze – odparł Kubuś.
     - No to zabierzmy się do budowy wielkiej bazy wojskowej. Zajmie ona teren przed stopniem do wykuszu     i cały wykusz aż do okna w pokoju. Ty będziesz tu, poniżej progu. Ustaw sobie wojsko i samochody. Tu masz też czołgi – pokazał na pięć czołgów bez gąsienic. Jak chcesz je naprawić, to musisz odstawić do warsztatu.
     - Będę jeździł uszkodzonymi – odpowiedział Kubuś.
     - Daleko nie zajedziesz.
     - Daleko – upierał się młodszy wojskowy.
     - To się jeszcze okaże.
     Piotruś rozkładał w różnych miejscach zabawki: samoloty na lotnisku, w pobliżu biurka uczniowskiego, czołgi u podnóża wału ochronnego jakim był stopień między wykuszem a podłogą w pokoju, samochody pancerne po lewej stronie czołgów, karabiny maszynowe na wprost okien, szpital polowy na tyłach bazy, magazyny i kontenery mieszkalne dla żołnierzy również na zapleczu. Żołnierze rozstawieni zostali oddziałami w różnych punktach bazy. Bramy wejściowej pilnowało pięciu uzbrojonych wartowników, z których jeden pełnił rolę sekretarza.
     Budowa bazy zajęła Piotrusiowi i Kubusiowi cały dzień, co w rzeczywistości mogło wynosić około jednego miesiąca.
     Po przygotowaniu bazy obaj zarządzili ćwiczenia wojskowe i przy tej okazji stracili trochę sprzętu: dwa samochody ciężarowe, jeden ciężki karabin maszynowy i moździerz. Kubuś nie zgodził się na straty i na tym tle doszło do nieporozumień.
     Ponieważ nadeszła godzina pójścia Piotrusia do szkoły muzycznej, musiał pozostawić bazę pod opieką młodszego braciszka, zaznaczając żeby on niczego nie zepsuł i zaczekał do powrotu Piotrusia z lekcji fortepianu. Wtedy wyjadą w teren i będą szukać terrorystów. Kubuś oczywiście się zgodził.
     Po wyjściu Piotrusia Kubuś opuścił bazę i przeniósł się ze swoim ekwipunkiem dowódcy do pokoju z telewizorem. Ponieważ w telewizji nie było nic ciekawego, Kubuś wrócił do bazy, żeby sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu. 
     - Chyba nie jest – powiedział do siebie  i ustawił dwa czołgi przy bramie. – Muszę też przestawić żołnierzy, oni są teraz w zupełnie innym miejscu – mówił. – Powinni stać na lotnisku. 
     Przechodząc od jednego do drugiego posterunku, od jednego czołgu do drugiego, od działa do działa, zahaczał o niektóre zabawki nogą i je wywracał.
     W końcu powiedział: - Tu trwa wojna. Czołgi się wywracają, żołnierze się wywracają, samoloty gdzieś potraciły skrzydła... Ojej, jaka wojna! – powtórzył i chwytając helikopter ręką zrzucił go na szpital polowy. – Helikopter został zestrzelony! – zawołał.
Trzeba pomóc rannym. Proszę o natychmiastowe przysłanie ambulansu! – krzyczał do telefonu. 
     - O, nadlatują samoloty! – znowu krzyknął i zestrzelił rakietą samosterującą myśliwiec F16.
     I tak prowadząc tę wojnę nie wiadomo z kim, poniósł klęskę. Baza została rozbita. Znajdowała się w beznadziejnym stanie. Widząc jej stan potrafił jednak ocenić wojnę:
     - Brzydka ta wojna. Więcej nie będę się w nią bawił. To już lepiej obejrzę Pata  i Mata.
     Po powrocie Piotrusia ze szkoły rozpoczęła się druga wojna, niemal światowa. Piotruś szybko porzucił plecak, zdjął buty  i popędził do bazy Babilon. Kiedy zobaczył, co się stało w bazie, wybiegł z pokoju i do Kubusia: - Ty... niedobry... - zaczął się szarpać z Kubusiem. – Zepsułeś mi całą bazę wojskową! Zaczął płakać.
     A Kubuś na to:
     - To nie ja. Tu była wielka wojna! Wszystko zniszczyła... Samoloty straciły skrzydła, na ziemię spadł helikopter, bomba uderzyła w szpital, żołnierze są ranni... Ja już nie chcę się bawić w wojnę.
     Piotruś nadal płakał. Dopiero po kwadransie uspokoił się i powiedział:
     - Nie odbudujemy bazy. Pobawimy się w sklep? – zapytał Kubusia. Kubuś podszedł do Piotrusia i go przeprosił. – A może w szkołę? – zaproponował. - Ja będę nauczycielem a ty uczniem, ale jak będziesz większy, to zamienimy się rolami.
     Kubuś wolał zostać nauczycielem.
*

                             Widział i słyszał w 2007 roku
                              oraz protokół sporządził

                              Eugeniusz Rychlicki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz