Baza wojskowa Babilon
W ostatnich kilku miesiącach owego roku
Piotruś i Kubuś widzieli i słyszeli w telewizji o państwie, które nazywa się
Irak i że jest tam niebezpiecznie, wybuchają bomby i giną żołnierze. Że giną też polscy żołnierze...
Pewnego razu, kiedy rodzice
Piotrusia i Kubusia
byli razem z nimi u znajomych, od starszych chłopców znajomych otrzymali worek
żołnierzy i wojskowego sprzętu. Dołączając do tego zabawki wojskowe, które już
posiadali, stali się mocarzami i postanowili wybudować wielką bazę wojskową.
Ten sprzęt mógł być nawet wystarczający dla całej armii. Toteż cieszyli się i
zabrali do budowy.
- Zbudujemy taką bazę w Iraku, żeby chronić również
ludność cywilną. Będzie się nazywała Babilon.
- Babilon? Niech będzie. A jaką ludność? – zapytał Kubuś.
- Cywilną, przecież mówię.
- A jaka to jest ludność?
- Ojej, on znowu swoje. To nie są żołnierze.
- Są... To są żołnierze – Kubuś wziął do rączki – i to są żołnierze...
- Są, ale tata ani ty, ani ja, nie jesteśmy żołnierzami.
- Ja jestem żołnierzem - odpowiedział Kubuś.
- Możemy się tak umówić, że jesteśmy wojskowymi, rozumiesz.
- Dobrze – odparł Kubuś.
- No to
zabierzmy się do budowy wielkiej bazy wojskowej. Zajmie ona teren przed
stopniem do wykuszu i cały wykusz aż do okna w pokoju.
Ty będziesz tu, poniżej progu. Ustaw sobie wojsko i samochody. Tu masz też
czołgi – pokazał na pięć czołgów bez gąsienic. Jak chcesz je naprawić, to musisz odstawić do warsztatu.
- Będę jeździł uszkodzonymi – odpowiedział Kubuś.
- Daleko nie zajedziesz.
- Daleko – upierał się młodszy wojskowy.
- To się jeszcze okaże.
Piotruś rozkładał w różnych miejscach
zabawki: samoloty na lotnisku, w pobliżu biurka uczniowskiego, czołgi u podnóża
wału ochronnego jakim był stopień między wykuszem a podłogą w pokoju, samochody
pancerne po lewej stronie czołgów, karabiny maszynowe na wprost okien, szpital
polowy na tyłach bazy, magazyny i kontenery mieszkalne dla żołnierzy również na
zapleczu. Żołnierze rozstawieni zostali oddziałami w różnych punktach bazy.
Bramy wejściowej pilnowało pięciu uzbrojonych wartowników, z których jeden
pełnił rolę sekretarza.
Budowa bazy zajęła Piotrusiowi i
Kubusiowi cały dzień, co w rzeczywistości mogło wynosić około jednego miesiąca.
Po przygotowaniu bazy obaj
zarządzili ćwiczenia wojskowe i przy tej okazji stracili trochę sprzętu: dwa
samochody ciężarowe, jeden ciężki karabin maszynowy i moździerz. Kubuś nie
zgodził się na straty i na tym tle doszło do nieporozumień.
Ponieważ nadeszła godzina pójścia
Piotrusia do szkoły muzycznej, musiał pozostawić bazę pod opieką młodszego
braciszka, zaznaczając żeby on niczego nie zepsuł i zaczekał do powrotu
Piotrusia z lekcji fortepianu. Wtedy wyjadą w teren i będą szukać terrorystów.
Kubuś oczywiście się zgodził.
Po wyjściu Piotrusia Kubuś
opuścił bazę i przeniósł się ze swoim ekwipunkiem dowódcy do pokoju z
telewizorem. Ponieważ w telewizji nie było nic ciekawego, Kubuś wrócił do bazy,
żeby sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu.
- Chyba nie jest – powiedział do
siebie i ustawił dwa czołgi przy bramie. – Muszę też przestawić
żołnierzy, oni są teraz w zupełnie innym miejscu – mówił. – Powinni stać na
lotnisku.
Przechodząc od jednego do
drugiego posterunku, od jednego czołgu do drugiego, od działa do działa,
zahaczał o niektóre zabawki nogą i je wywracał.
W końcu powiedział: - Tu trwa wojna.
Czołgi się wywracają, żołnierze się wywracają, samoloty gdzieś potraciły
skrzydła... Ojej, jaka wojna! – powtórzył i chwytając helikopter ręką zrzucił
go na szpital polowy. – Helikopter został zestrzelony! – zawołał.
Trzeba pomóc rannym. Proszę o natychmiastowe przysłanie
ambulansu! – krzyczał do telefonu.
- O, nadlatują samoloty! – znowu
krzyknął i zestrzelił rakietą samosterującą myśliwiec F16.
I tak prowadząc tę wojnę nie
wiadomo z kim, poniósł klęskę. Baza została rozbita. Znajdowała się w
beznadziejnym stanie. Widząc jej stan potrafił jednak ocenić wojnę:
- Brzydka ta wojna. Więcej nie
będę się w nią bawił. To już lepiej obejrzę Pata i Mata.
Po powrocie Piotrusia ze szkoły
rozpoczęła się druga wojna, niemal światowa. Piotruś szybko porzucił plecak,
zdjął buty i popędził do bazy Babilon. Kiedy zobaczył, co się stało
w bazie, wybiegł z pokoju i do Kubusia: - Ty... niedobry... - zaczął się
szarpać z Kubusiem. – Zepsułeś mi całą bazę wojskową! Zaczął płakać.
A Kubuś na to:
- To nie ja. Tu była wielka
wojna! Wszystko zniszczyła... Samoloty straciły skrzydła, na ziemię spadł
helikopter, bomba uderzyła w szpital, żołnierze są ranni... Ja już nie chcę się
bawić w wojnę.
Piotruś nadal płakał. Dopiero po
kwadransie uspokoił się i powiedział:
- Nie odbudujemy bazy. Pobawimy
się w sklep? – zapytał Kubusia. Kubuś podszedł do Piotrusia i go
przeprosił. – A może w szkołę? – zaproponował. - Ja będę nauczycielem a ty
uczniem, ale jak będziesz większy, to zamienimy się rolami.
Kubuś wolał zostać nauczycielem.
*
Widział i słyszał w 2007 roku
oraz protokół sporządził
Eugeniusz Rychlicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz