piątek, 28 czerwca 2019

Indukcja

 Indukcja


     Gdyby magnetyczna... W celu wzbudzenia współczucia w drugim człowieku, człowiek czasem wspina się na wyżyny, by pokazać jak cierpi. Ujawnia cały wewnętrzny ból, wykrzywia twarz, pojękuje i zwija się, skręca w spiralę, jego ciało drga, łzy spływają obficie po policzkach. Tarza się po ziemi i podskakuje. Nie udaje. Promieniuje i działa na drugiego człowieka. Wtedy może się zgrywa. Co w nim wytwarza? Nic albo wiele. Dlaczego to robi? Ma swoje powody. Często pragnie w kimś siebie zaindukować. Chce w nim zaistnieć. Obojętnie jak – negatywnie czy pozytywnie. Chce być zauważony.
     Tak postępując osiąga znakomite efekty albo rozkłada się na czynniki pierwsze. Drugi człowiek może zawoła w powietrze i schodzą się ludzie.
     Wszyscy są zmartwieni, przerażeni, szukają pomocy u tych, którzy mogą pomóc. Człowiek, który wywołał taki zamęt, może nie być zadowolony. Znamy to z wielu wydarzeń przeżytych osobiście, opisanych lub opowiedzianych. Spowodował przepięcie ludzkich uczuć. A chodziło mu tylko o współczucie.
     Są tacy, którzy nie cierpią współczucia. Uciekają. To tak, jakby działając zmiennym polem magnetycznym na przewód elektryczny, wywołać w tym przewodzie nie tylko siłę elektromotoryczną, ale też spowodować, by w otwartym obwodzie popłynął prąd elektryczny, co jest fizycznie niemożliwe. Zawiłe. Wiem. Ale wiadomo, że prąd ucieka. W latach powojennych w niektórych wsiach tego jeszcze nie wiedziano, bo nie było prądu elektrycznego. Elektryfikacja dopiero nastąpiła.
     A gdy nadejdzie rok 2100 Planeta będzie się bać tego, co ludziom chodzi po głowie, co ludzie wymyślili w nanotechnice. Prąd będzie nieatomowy. Tworzywa sztuczne będą może wyrastać z ziemi, będą miały korzenie, jak marchew… śmieci zasypią planetę, energia elektryczna zamieni się w zamieć słonecznego oddziaływania. Działają już prądy powietrzne jak piekło; to powietrzne skrzydła nieszczęścia, coraz częściej zbyt potężne i przez to zbyt tragiczne. To już wiemy. Jeśli ocieplenie nie rozgrzeje Ziemi do... (powstrzymajmy się), to może prądy powietrzne będą życzliwe ludzkim poczynaniom? Człowiek o to się postara czy tylko stara?
     To już nie czysta fantazja, ale… „fantazja otorbiona”. Ileż zjawisk chciałoby się wywołać myślą i mową, uczynki pozostawiając niespokojnym duchom i pracowitym mrówkom. Myrmekolog niech ma pełne ręce roboty. Okazuje się, że w ten sposób nie da się wywołać nawet ducha.

     Ale pracownikowi najemnemu, który nie jest duchem, nie jest wszystko jedno. Chętnie przyjmie zaliczkę i robotę wykona albo odłoży do jutra.  Ale najważniejszy jest właściciel tej roboty za psi grosz, który podpływa luksusowym jachtem albo limuzyną wołającą o litość boską... Tak jest obecnie. A dalej, właściciel jest gotów płacić jeszcze mniej, i chętnie to czyni. Pewien Przewodniczący powiedział, że tak było przed II wojną światową, gdy sanacja opróżniała biedocie garnki. Teraz ludzie są świadomi i wiedzą dla kogo pracują. Powinni myśleć, że dla siebie. Ten przewodniczący nie pochodzi z ziemskiego padołu. Mała rzecz, a jakie wymagania. No jest jak było. Zarobki wystarczą na niektóre przejazdy i kromki chleba…Może też na tramwaj. A później... Jak będziecie diamentowi, dostaniecie komplet śniadaniowy. Co, po co? A, czy ja wiem…
     Szkoda, że Euklides nie był elektrykiem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz