Słowiańska choinka
Listopad otarł ostatnią łzę
melancholii,
Nadszedł czas oczekiwania
Na ponowne przyjście Zbawiciela, z
woli
Pana i na roraty ku czci Marii
Panny.
Ostatnie takie, niewielkie chaty
sprzed lat
Kryte strzechą, stanęły w naszym
skansenie,
Przed Bożym Narodzeniem tamten
świat -
gliniana polepa, na stołach białe
obrusy.
Pod sufitem nad stołem
podłaźniczka –
czub jodły, nie, świerka, może
sosny,
Widzę jemiołę, to nie łasiczka,
Przypięta od belki w dół. Osioł
radosny.
Opada zielony strój, cierpi za
czyje grzechy
Jałowiec powieszony za czub?
Wśród igliwia rajskie jabłuszka i
orzechy,
Pierniki i łańcuchy z główek lnu.
Z kolorowego papieru wycinanki,
W różne wzory opłatki,
Ptaszki, słodycze z własnej
zachcianki,
Anielskie włosy i aniołki.
Święty Mikołaj, gwiazdki z
cynfolii,
Gwiazda Betlejemska, szyszki,
Roziskrzone oczy dzieci, aż głowa
boli.
Białe od mrozu szyby okien.
W narożniku izby postawiony snop
owsa,
Przy stole rodzina pełna nadziei,
Modlitwa od trosk zdrowsza,
Wzruszenie i opłatkowy splot
życzeń.
Pastorałki i kolędy – radości mistrzynie,
Powitanie Nowonarodzonego
Jezusa o północy, rozświetlone świątynie,
Życie w
nowych blaskach.
2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz