wtorek, 1 maja 2018

Mojej siostrze Paulinie

                    
                                                                          
Najdroższa Polu,

Ukochana córko i siostro,
Kochana i troskliwa żono, matko i babciu.
Każdego dnia obdarzałaś bliskich
Miłością i serdecznością,
A Twój uśmiech wypogadzał niebo.

Tamtego późnego popołudnia
Tak nagle i gwałtownie zostałaś zabrana
Spośród nas, że niebo pociemniało.
Aż nie zrozumiałem słów, które miały mnie 
Poinformować… tak raptownie zahamował umysł,
Na moment wyłączył się jak automat
I planety zadrżały. 
Przygasł ich blask
I zachybotał nieboskłon.
Runąłem między skały niby meteor, jak wszyscy 
Bliscy i grono przyjaciół. 
Zabrzmiała czerń żałoby. 
W pustej przestrzeni i zaćmieniu
Poczuliśmy się jak w labiryncie. 
Niespodziewanie
Weszłaś na cieniste ścieżki nieprzebytej ciszy,
Do niebiańskich ogrodów wieczności.
Cóż teraz bez Ciebie znaczy poetycka szata ze słów
I dębowe trefle spadające na struny lat. 
Nie zanucisz tych dźwięków…  tak chciałbym się mylić…  
  
Byłaś i zawsze będziesz z nami, gdziekolwiek się 
Znajdziemy, wciąż młodsza od nas. 
Chociaż
Pamięć jest zawodna, o niepewnej trwałości,
Jak ta bordowa róża pośród palm i wieńców,
Która wytrwale nie poddawała się kolejom losu,
Ty pozostaniesz w niej.
Żar uczuć i tęsknota będą podtrzymywać
Twoją obecność, tu pośród szeregu dni,
W odcieniach żywych kolorów i szarości, szorstkich 
I jedwabnych myśli, swobodnych obłoków nad 
Nami, jak bumerangi w parabolach.
Zadajemy sobie niepokojące pytania:
Co było zaniechane?
Kto mógł dla Twojego dobra uczynić więcej?
Snują się obrazy z minionych lat, płyną
Czarne łabędzie żalu i spadają łzy jak krople pereł.

Chociaż nie pokonamy bólu i zadumy, stale
Będzie błyszczeć w słońcu radość przeżytych 
Rodzinnych spotkań. 
One pozostaną, jak nadzieja Na rozmowę z Tobą… 
Żałujemy, że nie ma takiego Żaglowca, 
Takiego statku powietrznego, który by 
Umożliwił powrót do różowych i beztroskich 
Doznań, zbudowanych z diamentowych ogniw  
Codziennych zdarzeń, 
niosących pochwałę życia. 
Tak już zostanie, że będziesz wracać 
do nas jak 
Sceny z czarno-białych i barwnych fotografii.   
Ulotne obrazy, niespodziewane uśmiechy, uczynią 
W nas jeszcze większą próżnię. 
Jedne nas zaskoczą, 
Inne rozweselą, a może pobudzą do działania.

Pamiętam, jak lubiłaś się bawić z koleżankami,
Upominać się o swoje racje, jak szczebiotałaś
W dzieciństwie o zabawkach, chciałaś się ładnie
Ubierać, chodzić w kolorowych swetrach, nosić 
Modne buciki, czekałaś na wolny czas, aby czytać 
Ciekawe książki i czasopisma. 
Naśladowałaś tatę       
I brata i zasłaniałaś talerz gazetą… 
Jak zbieraliśmy 
Poziomki, maliny i jagody. 
Nie chciałaś paść kóz, 
Ale pomagałaś przy wyrobie koszy z rogoży.
Każde zdarzenie miało swój wymiar i zostało
 Odnotowane w pamięci, a rozległa podświadomość
Wciąż budzi je i nas przywołuje.

 A potem się rozstaliśmy. 
Ty trzynastoletnia
Rozpoczęłaś naukę w liceum pedagogicznym,
A ja byłem uczniem technikum. 
Nie było Ci łatwo
W liceum, w internatowym osamotnieniu.
Ale lubiłaś się uczyć i osiągałaś dobre wyniki.
Co miesiąc wracałaś do domu.
Powiedz mi, jak Ci przekazać naszą miłość?
Co mamy zrobić, byś usłyszała?
Patrzysz na nas z głębokiej przestrzeni
Nieobecności i zdaje się nam, że nie odeszłaś.
Jutro znowu zdasz egzamin magisterski,
Będziesz cieszyć się nowym mieszkaniem,
Pójdziesz z dziećmi na koncert,
Poprawisz klasówki z polskiego, przygotujesz
Przyjęcie urodzinowe dla Henia i Twoje
Albo dla dzieci… 
Ugotujesz obiad wnukom,
Pójdziesz ze szwagierką na kawę…

Przecież wcale nie jest tak późno, jeszcze
Tyle masz do zrobienia, nie musisz się
Spieszyć…
Teraz głusza jest pustynią,
A sprzeciw pustym wodospadem.  

                                                                                                              15.03.2017
 Z tomu "Paleta barw"

                      




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz