środa, 19 maja 2021

Samotność parowozu


 

 

Samotność parowozu

                                 Opublikowano 30 kwietnia 2017 

 

Stał na półce nad stołem w gościnnym,

zmartwiony bezruchem, za mały,

by ciągnąć wagony z pasażerami.

Okazały, żywy model w oczach dziecka,

jeżdżący nocą po mieszkaniu wyobraźni,

radosny, gdy pociągano linkę gwizdka.

 

Do podziwu w każdej części pasującej do całości.

W międzyczasie model dziadka, dobrze karmiony,

  

wyrósł na prawdziwą lokomotywę parową i zawiózł

wnuka do fabryki. Tu tłoki w cylindrach sprężały

jego ciekawość, zawory regulowały brawurę,

korbowody pociły się i zmieniały ruch posuwisty

na obrotowy, przepustnice wpuszczały do złotych

czasów. Tłoczyska wciskały tłoki powodzenia,

 

a on wybuchał kłębami pary podziwu

i chwytał dźwignię dyszy.

 

Cieszył go syk i wydech. Patrzył jak w zegarek

na obracające się koła podwozia,  

na drągi stawideł i suwaki, schodząc w głąb

tajników kultowej maszyny.

Otwierał oczy na tender i zamykał drzwi dymnicy,

cały będąc przegrzewaczem.

 

Stał się przednim wózkiem i rusztem,

zbiornikiem z wodą i kominem, osmalonym

 

palaczem, reflektorem i hamulcowym,

i maszynistą w muszce, z fajką w zębach.

 

Fabryka wciąż chciałaby żyć słynnym Fablokiem

i miastem powleczonym lakierem świetności,

jak przed i po zakończeniu produkcji,

aż po zmianę profilu, i unosi się w jutro

z kwiatów paproci.        

                                                                         3.2014

 

                                        Z tomu „Chcąc nie chcąc”      

 

                     Otagowane Żywy model parowozu

 

 

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz