poniedziałek, 22 lutego 2021

Wąwóz

 


 

Wąwóz

 

Przewodnik zaskoczył nas.

W dzieciństwie uwielbiałem

Te książki, w których bohater

Szedł wąwozem, spotykał

Zwierzęta grożące mu rozczłonowaniem,

Jak w XVIII wieku przez niderlanckiego kata

– podzieleniem się ochotą na człowieka.

Ale w wąwozie był mocarzem i pokonywał

niebezpieczeństwo.

Wędrowałem z nim i wpadałem

W doliny bez wyjścia, z latającymi słoniami

I podążałem wąwozami o najdziwniejszych

Kształtach, głębokościach i długościach.

 

Wysiedliśmy w pobliżu gospody,  

To był wstęp do opery, z baloniastą krową,

Tuż przy leszczynie z jeszcze

Niedojrzałymi orzeszkami, których  

Wiewiórki nie próbowały pozbierać

I zanieść do swoich kryjówek.

Weszliśmy w graby i buki, zagubione

Olchy i świerki, gdzie słońce szeleściło

Liśćmi jak kastanietami, a my

Wgłębialiśmy się w podłużną dolinę,

Powstającą przez setki lat, przez erozję,

W wyniku usuwania się lessu

Pod kołami konnych wozów, ulegającemu

Spływającej wodzie koleinami, tak coraz głębiej.

Jeszcze dalej, aż do celu toczenia się furmanki,

Która wiozła Kazimierzowi drewno

Albo piwo albo sukna

I wyroby rzemieślnicze, które mogły być

Sprzedane na Kazimierzowskim Rynku.

  

Już po kilkudziesięciu metrach znaleźliśmy się

W otoczeniu pochylonych pni, których korzenie

Wydłużyły się do kilku metrów i opierały

O ściany wąwozu, coraz głębszego, zmieniającego

Kolor i wciąż zadziwiającego nas kształtami

Jakby korzenioplastyki i fantazji natury.

W naszych oczach rosły zwierzęta, fantastyczne

Zwierzęta, z ramionami wijącymi się

Jak ośmiornice. Kłębowiska wężów, żyraf i wilków.

Szukały oparcia i życiodajnych składników.

Mogliśmy nimi być…

Poddawaliśmy się obrazom. Wchodziły w nas

I tam pozostawały, rozbudzały jaźń,

Budziły wciąż nowe stworzenia.

 

Doszliśmy do Kazimierza Dolnego,

Najpierw do zielonej polany i w panoramę rzeki…

Już nie czuliśmy zaskoczenia.

Wąwóz czuł się powołany do świadczenia

Piękna natury i wzbudzania emocji.

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz