wtorek, 29 sierpnia 2023


 





 

 

 Wisienka

 

Nie zrywam wiśni z drzewa, chociaż

                                             dojrzałe,

Lecz je podziwiam i upajam się ich urodą.

Są smaczniejsze na gałązkach, nawet małe,

 

Jak twoje piersi tajemnicze, aksamitne

W dotyku - czuję, między złotymi liśćmi

I ustami czekającymi na ambitne

 

Zadanie - przeżycia spotkania nie wspak.

Bez brutalnego i ostatecznego zabrudzenia

Bieli, po której pozostać może niesmak.

 

Wiesz jednak na pewno, że gdy to się stanie,

Będę już kimś innym, pełen dojrzałości

I uczucia, jak te owoce i czas będzie

                                             na owocowanie.

 

Lecz czy to ty będziesz i ja z amforą miłości?

 

Oczekując na pomyślne wiatry i prąd nośny,

By dopłynąć do krainy fantazji, gubię

Poczucie realności i mam odczyn kwaśny.

 

I jak niejeden gąsior gęgam i trawę skubię.   

 

                                                        1955

 

 

                                                                             

 






Błękitna róża

 

Na Wisły brzegu, u lasu progu,

Gdzie trawa zielona i bujne wikliny,

Stała dziewczyna u krzewu głogu.

Minę miała hardą, gotową do kpiny,

 

Lecz nic nie mówiła,

Gniew powstrzymywała

I w myślach miłego ganiła.

Co dalej ma czynić, smutna cała?

 

Na kogo czekasz, najmilsza z róż?

Czy już nie pamiętasz tanecznych pląsów?

Przecież cię znam, kochałem już.

Jak mam zapobiec tej fali dąsów?

 

Wiem, co mi powiesz, natchnienie moje.

Słyszę, co mówisz, ty nie miłujesz,

Bo do miłości potrzeba dwoje,

I pocałunków jak miód żałujesz.

 

Co zatem zrobić ma moje serce,

Gorące i nieprzytomne z żalu.

Wiesz jaki jestem, cały w rozterce.

Chciałbym cię widzieć ze mną na balu.

 

Nagle wiatr oszalał, zaszumiał w drzewach,

Wpadł między nas, rozwiał ci włosy,

Pozrywał liście, buszował w krzewach.

Ktoś jakby śpiewał, słyszałem dwa głosy.

 

Już się nie gniewasz, błękicie mój?

Wracam do ciebie, pragnę cię dotknąć.

Jeżeli zechcesz wnet będę twój.

Także o miłość można się potknąć?

                                                    wiersz wczesny




Także o miłość można się potknąć?

                                                    1955

poniedziałek, 7 sierpnia 2023

 


Eugeniusz Rychlicki

Chłopak z Kresów

Opowiadanie

 

Kontaktowy i twórczy młodzieniec, który chciał mieszkać na całym świecie, marzył, że poleci także do Kiribati – kraju na czterech kontynentach i zakosztuje życia na jednej            z wysp tego egzotycznego miejsca na ziemi. To marzenie pojawiało się później w trudnych sytuacjach.

Pochodzi znad wschodniej granicy. Najpierw miał bliskich pod okupacją niemieckich najeźdźców, a wkrótce Wojciech usłyszał, że okupant się wycofał i wkroczyli Sowieci, żeby po zbrojnych przepychankach znowu zagrabić zagrabione tereny, lecz niebawem wrócił niemiecki najeźdźca i usuwał wybiórczo tych, którzy nie współdziałali ani z jednym, ani z drugim agresorem…

Gdy wojna uległa zagładzie, te ziemie, zagarnięte przez Sowietów, nie wróciły do Polski. Wówczas w kilku miejscach zaczęły działać grupy partyzanckie, które, chociaż nie miały żadnych szans na zmianę sytuacji politycznej, próbowały ostro wyrazić swój sprzeciw, kończąc jednak tragicznie.

Mord na Wołyniu nie był epizodem tej wojny… Na końcu jeszcze trzeba było zmagać się z „obcą partyzantką UPA”… Wojciech jako dziecko dowiaduje się o wszystkim po kilku latach.

Już w innych warunkach Wojtek opanowuje język rosyjski i zostaje tłumaczem przysięgłym.   Szuka przyjaciół i chce zrozumieć nową rzeczywistość, której nie cierpi jego rodzina, a on widzi, że powinien się jakoś w niej znaleźć, by nie zmarnować sobie życia. Udaje mu się nawiązać korespondencję z osobami w ZSRR, których nie zna, ale poznają się przez listy…

W latach po stalinowskich, po jakby spoconych staraniach, był w Związku Radzieckim i poznał wielu ludzi radzieckich, którzy okazali się życzliwymi i chętnymi do rozmowy i korespondencji, zwłaszcza dziewczyny i kobiety. I z nowymi przyjaciółmi koresponduje: do Nadii w Grodnie wysyła czekoladę za 19 zł, a ona płaci cło 20 rubli, do Wasyla w Leningradzie posyła serię polskich znaczków, do Tamary w Nowosybirsku pisze gorące listy…

Z kolei Tania pisze do Wojtka listy ze szkoły w powiecie Wożega. Prosi o klamry do włosów i otrzymuje, a Wojtek jest uradowany… Igor z Wołogdy pisze, że chciałby się jeszcze raz spotkać   z Wojtkiem, a Łarisa nazywa Wojciecha swoim przyjacielem. Jula z Grodna i Wiera z Dzierżyńska dziękują za chustki, bardzo się podobają i proszą o kolejne, bo koleżanki też chciałyby takie otrzymać. Wojtek jest szczodry i spełnia życzenia. A jeśli chodzi o telewizory, pisze Igor, to kosztują od 175 do 280 rubli i on z żoną kupią sobie taki tańszy… Poznaje też Artema z dalekiego Humania, który w pewnym momencie wyjawia, że chciałby mieszkać w Ukrainie, a nie w sowietach. Wtedy Wojciech nie komentuje tych słów. Ale i nie gani, jednak dodaje: - Kto wie, jaki będzie bieg historii… to może być prawdą…

      Wojtek otrzymuje listy także od Soni i Saszy z Szadryńska. Są w nich słowa o przyjaźni i filmach,  o miłości i pracy w szkole, o pierwszej pensji Soni i zakupionym przez nią materiale na kostium. Dzielą się wrażeniami ze swojej pracy, wreszcie piszą o spotkaniu w Polsce i w związku z tym o gromadzeniu potrzebnych dokumentów… I odpowiedzi radzieckiej władzy, że Sonia otrzyma wizę, gdy w ZSRR zostanie zbudowany socjalizm.

Wówczas wytrwałość tej przyjaźni zaprasza ich do kraju trzeciego...

A kiedy piszą  o wydarzeniach 1956 roku w Poznaniu i na Węgrzech ich listy giną, lecz oni nie dają się pokonać, jednak w końcu każde z nich urządza sobie życie osobiste w swoim kraju.

W Wojtku dokonują się powolne przemiany. Mimo tych przyjaźni widzi drugą stronę medalu. Pewnego dnia rozmawia w swojej szkole z koleżankami i kolegami o sytuacji, która zaniepokoiła polskie społeczeństwo i obudziła śpiącą nadzieję na zmiany. Przy rozmowie był dyrektor szkoły, a Wojtek jako polonista potrafił dużo mówić, może za dużo, jak uznał dyrektor szkoły. W pewnym momencie powiedział, że „w latach 1939-1941 na ziemi podlaskiej była okupacja sowiecka”. Dyrektor natychmiast zareagował: - Kolego, pan nie chce pracować w tej szkole?

Gdy nadszedł okres ruchu kadrowego wyszło szydło z worka – w maju Wojtek otrzymał pismo od władz oświatowych, że nie przedłuża się z nim umowy w pracę  w tej szkole.

Wówczas brakowało nauczycieli i ze znalezieniem nowego miejsca pracy nie miał kłopotu.

Za radą kolegi ze studiów przyjeżdża na Śląsk do dużego okręgu węglowego i tu znajduje swoje, już stałe miejsce: otrzymuje pracę w liceum, poznaje ukochaną, zakłada rodzinę. Śląsk jest teraz jego ostoją.

Wojciech jest już w wieku dorodnej sosny. Patrzy na świat z perspektywy przeżytych lat – z tej korony wieńczącej jego życie, nic nie jest już tak gładkie i czułe, wrażliwe na dole i niedole, jak kiedyś, ale teraz tego… to już za dużo i zbiera w nim gniew.

Gdy zaczyna się dziać coś strasznego: 24 lutego 2022 r rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę, Wojtek jest wstrząśnięty i oburzony. Ten kraj, w którym politycy tyle mówili o pokoju, rozpoczął wojnę! Ten kraj, w którym on poznał przecież wspaniałych ludzi, wypowiedział wojnę niemalże swoim bliskim! Ogląda obrazy zniszczeń po bombardowaniach w Bachmucie, Mikołajowie, Kijowie, Charkowie… i na jego twarzy pojawiają się drobne strużki łez. Tragicznych wydarzeń jest tak wiele, że trudno je wszystkie pomieścić w sobie, nie mieszczą się już…

Dla Wojtka, ale i dla ludzi z wielu krajów, jest to nie do zrozumienia – to się nie dzieje naprawdę myśli Wojtek, skąd to zło się wzięło, ten dramat nieludzkiej wojny u sąsiadów… Przecież Wojtek znał zupełnie Innych ludzi i myślał, że cały naród taki jest… Potężny kraj jest chciwy i chodzi mu o kawał obszaru, który do niego nie należy. To nie jest drobna wojenka.

Teraz przypomniał sobie o młodzieńczych marzeniach – o Kiribati…

Mówi do swoich bliskich: - Zróbmy coś dla nich! Dla uchodźców!

Córka i syn z rodzinami wiedzą, co należy uczynić, ale nie chcą odbierać ojcu inicjatywy.

Słyszy od dorosłych, samodzielnych dzieci: - Zaproponuj! Ty wiesz chyba najlepiej, co możemy… Zawsze potrafiłeś się dzielić…

I jego rodzina zaprasza do siebie czteroosobową rodzinę, bez ojca Dima, bo on poszedł walczyć  o wolną Ukrainę – rodzinę z dalekiego, zniszczonego Chersonia, której nie znała, ale to jej razem z Wojtkiem przekazała swoje serce. Matka trojga dzieci, Oksana, jest wzruszona i ściska także Wojciecha. Córki Olha i Uliana zakłopotane, ale starają się uśmiechać. Chłopiec Vlad jest odważniejszy i pierwszy podaje rękę Małgosi – córce Wojciecha.

Dawne, już historyczne, często tragiczne wydarzenia, zostały pokonane dobrem. A poza tym, cóż ci młodzi ludzie o nich wiedzą? Troje dzieci w wieku szkolnym zaczęło uczęszczać do polskiej szkoły i nie narzekało na brak koleżanek i kolegów, chociaż nie był to okres łatwy w dostosowaniu się do zupełnie nowych warunków. W szkole pani rzekła do goszczonych dzieci: - Możecie zostać u nas jak długo zechcecie, nie tylko do końca wojny.

 (Wyróżnienie w Konkursie Literackim ZO ZNP w Chorzowie)

                                                                                                            Styczeń, 2023