Chłopak z Kresów
Opowiadanie
Kontaktowy i twórczy młodzieniec, który
chciał mieszkać na całym świecie, marzył, że poleci także do Kiribati – kraju
na czterech kontynentach i zakosztuje życia na jednej z wysp tego egzotycznego
miejsca na ziemi. To marzenie pojawiało się później w trudnych sytuacjach.
Pochodzi
znad wschodniej granicy. Najpierw miał bliskich pod okupacją niemieckich
najeźdźców, a wkrótce Wojciech usłyszał, że okupant się wycofał i wkroczyli
Sowieci, żeby po zbrojnych przepychankach znowu zagrabić zagrabione tereny,
lecz niebawem wrócił niemiecki najeźdźca i usuwał wybiórczo tych, którzy nie
współdziałali ani z jednym, ani z drugim agresorem…
Gdy wojna
uległa zagładzie, te ziemie, zagarnięte przez Sowietów, nie wróciły do Polski.
Wówczas w kilku miejscach zaczęły działać grupy partyzanckie, które, chociaż
nie miały żadnych szans na zmianę sytuacji politycznej, próbowały ostro wyrazić
swój sprzeciw, kończąc jednak tragicznie.
Mord na
Wołyniu nie był epizodem tej wojny… Na końcu jeszcze trzeba było zmagać się z
„obcą partyzantką UPA”… Wojciech jako dziecko dowiaduje się o wszystkim po kilku latach.
Już w innych
warunkach Wojtek opanowuje język rosyjski i zostaje tłumaczem przysięgłym. Szuka przyjaciół i chce zrozumieć nową rzeczywistość,
której nie cierpi jego rodzina, a on widzi, że powinien się jakoś w niej
znaleźć, by nie zmarnować sobie życia. Udaje mu się nawiązać korespondencję z
osobami w ZSRR, których nie zna, ale poznają się przez listy…
W latach po
stalinowskich, po jakby spoconych staraniach, był w Związku Radzieckim i poznał
wielu ludzi radzieckich, którzy okazali się życzliwymi i chętnymi do rozmowy i
korespondencji, zwłaszcza dziewczyny i kobiety. I z nowymi przyjaciółmi
koresponduje: do Nadii w Grodnie wysyła czekoladę za 19 zł, a ona płaci cło 20
rubli, do Wasyla w Leningradzie posyła serię polskich znaczków, do Tamary w
Nowosybirsku pisze gorące listy…
Z kolei
Tania pisze do Wojtka listy ze szkoły w powiecie Wożega. Prosi o klamry do
włosów i otrzymuje, a Wojtek jest uradowany… Igor z Wołogdy pisze, że chciałby
się jeszcze raz spotkać z Wojtkiem, a
Łarisa nazywa Wojciecha swoim przyjacielem. Jula z Grodna i Wiera z Dzierżyńska
dziękują za chustki, bardzo się podobają i proszą o kolejne, bo koleżanki też
chciałyby takie otrzymać. Wojtek jest szczodry i spełnia życzenia. A jeśli
chodzi o telewizory, pisze Igor, to kosztują od 175 do 280 rubli i on z żoną
kupią sobie taki tańszy… Poznaje też Artema z dalekiego Humania, który w pewnym
momencie wyjawia, że chciałby mieszkać w Ukrainie, a nie w sowietach. Wtedy
Wojciech nie komentuje tych słów. Ale i nie gani, jednak dodaje: - Kto wie,
jaki będzie bieg historii… to może być prawdą…
Wojtek otrzymuje listy także od Soni i
Saszy z Szadryńska. Są w nich słowa o przyjaźni i filmach, o miłości i pracy w szkole, o pierwszej
pensji Soni i zakupionym przez nią materiale na kostium. Dzielą się wrażeniami
ze swojej pracy, wreszcie piszą o spotkaniu w Polsce i w związku z tym o
gromadzeniu potrzebnych dokumentów… I odpowiedzi radzieckiej władzy, że Sonia
otrzyma wizę, gdy w ZSRR zostanie zbudowany socjalizm.
Wówczas
wytrwałość tej przyjaźni zaprasza ich do kraju trzeciego...
A kiedy
piszą o wydarzeniach 1956 roku w
Poznaniu i na Węgrzech ich listy giną, lecz oni nie dają się pokonać, jednak w
końcu każde z nich urządza sobie życie osobiste w swoim kraju.
W Wojtku
dokonują się powolne przemiany. Mimo tych przyjaźni widzi drugą stronę medalu.
Pewnego dnia rozmawia w swojej szkole z koleżankami i kolegami o sytuacji, która
zaniepokoiła polskie społeczeństwo i obudziła śpiącą nadzieję na zmiany. Przy
rozmowie był dyrektor szkoły, a Wojtek jako polonista potrafił dużo mówić, może
za dużo, jak uznał dyrektor szkoły. W pewnym momencie powiedział, że „w latach
1939-1941 na ziemi podlaskiej była okupacja sowiecka”. Dyrektor natychmiast
zareagował: - Kolego, pan nie chce pracować w tej szkole?
Gdy nadszedł
okres ruchu kadrowego wyszło szydło z worka – w maju Wojtek otrzymał pismo od
władz oświatowych, że nie przedłuża się z nim umowy w pracę w tej szkole.
Wówczas
brakowało nauczycieli i ze znalezieniem nowego miejsca pracy nie miał kłopotu.
Za radą
kolegi ze studiów przyjeżdża na Śląsk do dużego okręgu węglowego i tu znajduje
swoje, już stałe miejsce: otrzymuje pracę w liceum, poznaje ukochaną, zakłada
rodzinę. Śląsk jest teraz jego ostoją.
Wojciech
jest już w wieku dorodnej sosny. Patrzy na świat z perspektywy przeżytych lat –
z tej korony wieńczącej jego życie, nic nie jest już tak gładkie i czułe,
wrażliwe na dole i niedole, jak kiedyś, ale teraz tego… to już za dużo i zbiera
w nim gniew.
Gdy zaczyna
się dziać coś strasznego: 24 lutego 2022 r rozpoczęła się inwazja Rosji na
Ukrainę, Wojtek jest wstrząśnięty i oburzony. Ten kraj, w którym politycy tyle
mówili o pokoju, rozpoczął wojnę! Ten kraj, w którym on poznał przecież
wspaniałych ludzi, wypowiedział wojnę niemalże swoim bliskim! Ogląda obrazy
zniszczeń po bombardowaniach w Bachmucie, Mikołajowie, Kijowie, Charkowie… i na
jego twarzy pojawiają się drobne strużki łez. Tragicznych wydarzeń jest tak
wiele, że trudno je wszystkie pomieścić w sobie, nie mieszczą się już…
Dla Wojtka,
ale i dla ludzi z wielu krajów, jest to nie do zrozumienia – to się nie dzieje
naprawdę – myśli Wojtek, skąd to zło się wzięło,
ten dramat nieludzkiej wojny u sąsiadów… Przecież Wojtek znał zupełnie Innych
ludzi i myślał, że cały naród taki jest… Potężny kraj jest chciwy i chodzi mu o
kawał obszaru, który do niego nie należy. To nie jest drobna wojenka.
Teraz
przypomniał sobie o młodzieńczych marzeniach – o Kiribati…
Mówi do
swoich bliskich: - Zróbmy coś dla nich! Dla uchodźców!
Córka i syn
z rodzinami wiedzą, co należy uczynić, ale nie chcą odbierać ojcu inicjatywy.
Słyszy od
dorosłych, samodzielnych dzieci: - Zaproponuj! Ty wiesz chyba najlepiej, co
możemy… Zawsze potrafiłeś się dzielić…
I jego
rodzina zaprasza do siebie czteroosobową rodzinę, bez ojca Dima, bo on poszedł
walczyć o wolną Ukrainę – rodzinę z
dalekiego, zniszczonego Chersonia, której nie znała, ale to jej razem z
Wojtkiem przekazała swoje serce. Matka trojga dzieci, Oksana, jest wzruszona i
ściska także Wojciecha. Córki Olha i Uliana zakłopotane, ale starają się
uśmiechać. Chłopiec Vlad jest odważniejszy i pierwszy podaje rękę Małgosi –
córce Wojciecha.
Dawne, już
historyczne, często tragiczne wydarzenia, zostały pokonane dobrem. A poza tym,
cóż ci młodzi ludzie o nich wiedzą? Troje dzieci w wieku szkolnym zaczęło
uczęszczać do polskiej szkoły i nie narzekało na brak koleżanek i kolegów,
chociaż nie był to okres łatwy w dostosowaniu się do zupełnie nowych warunków. W szkole pani rzekła do goszczonych dzieci: -
Możecie zostać u nas jak długo zechcecie, nie tylko do końca wojny.
(Wyróżnienie w Konkursie Literackim ZO ZNP w Chorzowie)
Styczeń, 2023