wtorek, 25 stycznia 2022

Harfista

 

 




Harfista 

 Wczoraj - to jest dziś, tylko trochę dalej.

                                      Cyprian Kamil Norwid 

 W parku na górze, gdzie wiatr gra na zapomnianej 

harfie eolskiej, płyną ruczajem wspomnienia 

 o romantycznych wizjach poetów - 

 wczoraj Walenty Wańkowicz portret Adama Mickiewicza 

 malował na Judahu skale. Dzisiaj słychać w świecie 

muzykę lęku i orkiestrę wiedeńską bez udziału publiczności. 

Gdy Adam odszedł, byłeś w Paryżu, „Czy podam się o amnestię?” 

Rozglądam się za Cyprianem Kamilem... Wieszcz pyta o dzisiaj 

- kogo-czego ty szukasz, powietrze myślą przeczesujesz... 

 Pytam nas, czy próbowano zbudować działo elektronowe, 

które wytrzebiłoby wrogie elementy koronawirusa? 

Bo trzeba izolować naród i zadbać o jego kondycję, tak jak Ty, 

Wieszczu, z troską o nas myślałeś i nie pulsometrem mierzyć 

nastroje społeczne. Otwieram mój prywatny dyptyk, 

 sięgam po modlitwę, oddalam się na bezpieczną odległość 

od rzeczywistości i nie utulając czujności, 

czekam na poszczepienną moc... 

Dzisiaj jest już dłuższe od wczoraj, to i nadziei więcej.

                                                                                       2021




niedziela, 16 stycznia 2022

A to „Moja piosnka”

 




A to „Moja piosnka” 

                       Kto prawdę mówi, ten niepokój wszczyna. 

                                                     Cyprian Kamil Norwid

 „Pisałem we Florencji 1844 r.” - zaznaczył Poeta 

i poczułem jak katusze lat minionych padły na twarz 

brzękliwie rozbite. Tak, odkryłem Cię, Tyś mi z tej ziemi brat. 

 Lecz zmartwiony jakże gęstym ściegiem - tyle krzywd, wciąż źle, 

tam Tobie, tu nam i rozglądam się, gdzie jestem, co widzę w mej dłoni 

- zaborczą nić trzymam, i cóż z nią uczynić, czy naszyć na zapas 

 frasunku kobiałkę, zasmucić Norwida sporami rodaków, 

bo wciąż tacy sami... Nie, Cyprianie, nie jest tak źle, 

dzida w pogotowiu, która balony pustych słów będzie przekłuwać,

 już czeka w zbrojowni. Chodzi o to, by dobro i krasa odziane 

 w wiarę nie wyjechały do pyskowni. Wyjdziemy z pandemii, 

uwolnieni z pętli i żadna nić czarna prząść nam przyszłości nie będzie. 

Wzmocnimy oddech i kości, wytrzemy łzy, zagramy na fortepianie, 

 wreszcie słoneczni ruszymy w gości. Dla Ciebie Wieszczu, 

dziś to wiemy, wzrastają źdźbła trawy i kwitną róże, śpiewają drzewa 

i liczne ptactwo, zefir musztruje giętkie wikliny, srebrzy się tafla 

niejednego jeziora i dusza widzi życia bogactwo. 

 Mamy marzenia, by poprawiać, lecz nie psuć i nie bajdurzyć, 

 ulegać raczej czarowi milczenia, nie ulatując w stronę gwiazd, 

 nie topiąc zamiarów w rezygnacji. Pojmować, ochraniać dobro 

 i wierzyć szczęściu salutując. Pod zmienną, szarą powałą nieba, 

 gdy błękit jest rarytasem i nadzieją, na ziemi wzbogaconej o wody 

 Bałtyku i drapiące niebo szczyty Tatr, mógłbyś teraz żeglować 

i poczuć ślizg nart, idąc w zawody, wciąż będąc mistrzem. 

 Dodam też bezszelestnie i przyjaźnie, że z miłością słuchamy 

muzyki Chopina, i pilnie strzeżemy jego fortepianu, 

 i nie musisz już tęsknić do Ojczyzny, ona jest, zobacz, 

choć w naszej niepewnej teraźniejszości ideały tak troskliwie 

 gładzone przez jednych, strącane są w liście łopianu przez drugich.

                                                                               2021  Wyróżniony

 


16.01.2022