środa, 31 marca 2021

Wiktoria Regia z ważkami

 

 


 

Wiktoria Regia z ważkami

Nad wodą. – Nie jestem Wiktorią – mówi grzybień biały.
A żółty się odzywa w ten sposób: – Mów mi Grążel.
– Dobrze, ale ja nie jestem na ty z tym żółtkiem
z makówkami. Jestem sobą. Moje są jeziora.
– Jesteś zarozumiały.
– Nazywam się Grzybień Biały. Niedługo odwiedzi mnie
Wiktoria Regia, zakochana w naszych świteziankach dziewicach.
Teraz wydłuż ciekawość. – Opowiem ci… o świteziankach…
Posłuchaj.
– To pycha. Dlaczego mnie obrażasz? Jestem twoim kuzynem.
Czy masz mało wody w ustach?
– Przepraszam, mam dzisiaj zły dzień – poprawia się grzybień.
Franciszkowi wydaje się, że słyszy o czym rozmawiają te rośliny
wodne o długich ogonkach.
A później, ile razy zwiedzał wystawę obrazów w muzeum,
miał nadzieję, że trafi na dzieło poświęcone wielkim nenufarom.
Albo że trafi na obraz Piotra Naliwajko „Zimowa pieśń
krótkowzrocznego wirtuoza”, przeniesie się na parapet okna
gdzieś nad stawem… ale to tylko złudzenie, bo obraz wyjechał
zagranicę. To dzieło, które wywarło na nim tak spore wrażenie,
istnieje pod nieznanym mu adresem: jest to zastanawiające
uchwycenie pewnego momentu ze skrzypkiem i kobietą na
parapecie okna, przed laty, gdy stało się pierwszą stroną okładki
tomiku jego wierszy, i jest wciąż w nim obecne. Gdy ma
kontakt z dziełami malarskimi, to najpierw słyszy w sobie: Nie
spotkasz tu krótkowzrocznego wirtuoza. I szuka bezwiednie
odtrutki – Wiktorii Regii, która do tej i tamtej palmiarni nie
przybyła. Widział świteziankę dziewicę w zaroślach na brzegu
jeziora Przedwieśnia i wypatruje jej na liściach nenufarów
o długich ogonkach… Jest kontent, bo posiada akwarelę „Wiktoria
Regia z ważkami” Marzeny Janeczko z d. Thiele
i może się przenosić w głąb inwencji. Liście Wiktorii królewskiej
posiadają liczne komory powietrzne i dzięki temu pływają.
Każdy chciałby mieć takie komory... Pani Marzena jest także
projektantką i wykonawczynią pięknych witraży. Twórca jest
2
człowiekiem, który się otwiera i zamyka. Może milczeć, lecz to
co wyrazi na obrazie jest opowieścią w wielu niezwykłych słowach.
Teraz Franciszek odpłynął... zapatrzył się w obraz Georges’a
de La Toura „Oszust z asem karo”. Wcale nie w rękawie.
Najbardziej zdumiewające jest, że duch tego obrazu ożył.
Wtrąca się do gry, zmienia kolor i kształt, oszukuje oszusta,
wodzi za nos, dalej, wiódł go po wyobraźni i wyprowadzał
w niezaorane pole, zaburzał intuicję. Otulał ciepłym wiatrem.
Najpierw mężczyzna kombinował, potem wsunął karty za
pas nad lędźwiami. Najbardziej nietrafione było to, że niczego
sprytniejszego nie wymyślił i musiał się poddać, a trzy szesnastowieczne
karciane damy podejrzewały, że ktoś późny je obserwuje.
To zwiedzający… Już miały wyrazić się, lecz nie znały
zarania XXI wieku. Pozostały więc w sytuacji, gdy spoglądają
z ukosa jedna na drugą i trzecią, a on wypatruje i udaje diabła,
który mu poda asa karo zza jego pleców, a zatrzyma ubogą kartę,
tkwiącą pod szerokim pasem z brązowego sukna. Tu nieuprawnione
karty aż się rwą do szachrajstwa. As karo wygląda
i wygląda, a wzrok oszusta tak daleko nie sięga, nie umie się też
dogadać sam z sobą, a diabeł jednak nie nadchodzi. Karciane
damy z piórami w modnych na ów czas nakryciach mają po
kilka monet, zatem wygrywają… Bufiasty rękaw środkowej
damy mógłby ukryć podstęp i go wykorzystać. Nie widać też, by
i ona trzymała asa za śmiało ukazanym dekoltem. Ile to razy
już, już serce robiło pkpkpkp… Przystojny oszust z kocim nosem
trzyma asa w palcach kciuka i wskazującego i trzyma, a nic
zamienia się w nic… Malarz już odszedł, a on trzyma za palcami
asa karo. Już Luwr przejął dzieło La Toura, a on oszust odtąd
czuje się nieźle. Musi się zadowolić oglądaniem jego ochoty
na wykolegowanie karcianych dam przez tłumy odwiedzających
Luwr. Pani Marzena mogłaby interweniować, ale jest artystką
i swoje malarskie zdanie trzyma na uwięzi.
I jak w takich sytuacjach bywa, Fredowi narodziło się skojarzenie
z wydarzeniem sprzed pół wieku. Nagle i niespodziewanie
koncept zrywa się z miejsca jak fala wichru. Oto
z jego damą Izoldą oboje zwiedzają poznańską palmiarnię.
Franciszek ich podpatruje. Jaka egzotyczna, zadziwiająca!
3
Dżungla. Ogród botaniczny kojarzy się Fredowi zawsze z botaniką
ze szkoły podstawowej. Nie lubił tego przedmiotu, bo musiał
podążać za nauczycielką i wchodzić w liście i łodygi, kwiaty
i budowę pni drzew. Lubił je zrywać, łamać, oglądać, ale nie
wnikać w ich miąższ. Kiedy pani wystawiała mu z tego przedmiotu
dobrą ocenę, nie był zaskoczony, bo o zewnętrznych właściwościach
roślin, ich makrobudowie wiedział sporo i to go
niosło jak woda czółno. A potem… Dochodzą do stawu pokrytego
liśćmi i gdzie niegdzie białe grzybienie. To Viktoria Regia
z rodziny grzybieniowatych, ta pochodząca z Ameryki Południowej.
Zauważają. Liście mają średnicę półtora metra, są na
brzegach podwinięte, twarde, skórzaste, zielone radością, nikt
nie jest ciekawy, że ich obwód jest większy od średnic o p (pi).
Okazuje się, że stolik karciarzy znajduje się nie we Francji, lecz
tu nad sztucznym stawem w poznańskiej palmiarni. Do palmiarni
chodzą zakochani. Ona siada na kamiennym brzegu
stawu, on przygląda się jej i proponuje przejażdżkę na liściu.
Ukochana się uśmiecha niedowierzająco i wstępuje do stawu.
On jest błyskawicą. Zamiast liścia jest piroga… Po drugiej stronie
ważka niebieskoskrzydła porusza błonami na znak protestu.
Zakochana w Wiktorii...
W pewnej chwili na jednym z liści można zauważyć siedzące
dziecko, na drugim krasnoludki urządzili bal, na kolejnym
biją się dwie kokoszki o obszar liścia, na kolejnym ważki dziewice,
trochę dalej wąż wystawia głowę spod liścia, potem
z górnej części tułowia robi krąg podparty na pozostałym wężowisku,
podpływa, podpełza do stolika, podnosi liść z dzieckiem
w górę i podaje damie w brązowej peruce, która miała już
wyłożyć karty i radośnie oznajmić wygraną, a oszust chciał ją
zaszachować asem karo, lecz w tej sytuacji wszystkie osoby
poczuły się zakłopotane. Bo czyje to dziecko? Policja poszukuje
rodziców. W tym czasie wpadł do Freda kolega z lat pracy
w nadzorze i opowiadał. Zaczął od wydarzenia, którego nie był
świadkiem, ale jest przekonany, że to prawda. Otóż dziecko
niemowlę baraszkowało na liściu Wiktoria Regia i w pewnym
momencie na ten talerz spadł ostry niewielki przedmiot, który
przedziurawił jego blachę, chociaż jest ona gruba. Co się działo
dalej… nie dokończył, lecz zapewniał, że dobrze się działo. Wąż
4
uratował dziecko, a podejrzewano go o niecne zamiary. Nie
spodziewamy się dobra, a ono nagle się rodzi. Wydobywa
z zarodka i przychodzi na świat.
Teraz wąż z rodziny boa, życzliwy ludziom, wysyczał, że to
dzieło oszusta, a matką jest Klementyna, ukrywająca wdzięki
pod kołnierzykiem z krawatem wstążkowym w brązie. Z tej
konsternacji mógłby ich uwolnić malarz, lecz on już odszedł,
zatem co dalej? Czy poproszą panią Marzenę? Muszą się odsunąć
od stołu, karty wypadają im z rąk, as karo ląduje na liściu,
kobiety widzą asa i już wiedzą i nie więdną, że Filipowi nie udało
się ich oszukać. Dziękują wężowi, a on syczy dalej, aby Klementyna
zajęła się chłopczykiem, bo to jej i tego faceta synek.
Któż by się spodziewał… Wtedy Filip budzi się z myślą o oszustwie
i patrzy z niedowierzaniem na Klementynę.
– Bo nie chciałam abyś o tym wiedział. Skoro tak się stało,
to teraz musisz ten skandal przeboleć i się ze mną ożenić.
W przeciwnym razie powiem tatusiowi i on cię wyekspediuje
tam, gdzie rośnie Viktoria Regia. Zakochana świtezianka dziewica.
Jaka to miłość ważki i liścia?
– To nawet dobrze, bo dawno chciałem się wybrać do
Ameryki Południowej, tylko nie miałem za co. Myślałem, że jak
wygram w karty, to będę miał pieniądze. Dama w środku pokazuje
niepewnie palcem, że jeszcze raz z nim zagra, teraz o niego.
Na pewno przegra… Klementyna, gdy to usłyszała, zdzieliła
ją złotym łańcuchem, który miała na szyi. W ten sposób obraz
się rozpadł, a Luwr podniósł alarm, że skradziono…
W tym czasie astrofizycy dowiedzieli się, że księżyc Jowisza,
czwarty co do wielkości, Europa, jest spękany. Odkryto na
nim olbrzymi zbiornik ciekłej wody, co jest zaskakujące, bo
może żyją w nim obce organizmy, o których nic nie wiemy. Czy
tam mogą kwitnąć nenufary? Zatem lata 90. XX w. to sam
miód. Snuje się takie przypuszczenia, że pod lodową powierzchnią
działa ocean. Księżyc Europa jest trochę mniejszy
od ziemskiego satelity, ma nieco ponad trzy tysiące kilometrów
średnicy i to ludzkość cieszy, ale ludzkość o tym nie wie i będzie
wiedziała w kratkę. Będzie się kąpać w gejzerach tego satelity
Jowisza? Będą pływać na wodzie liście Wiktoria Regia,
a Izolda z Fredem zachwycą się innym światem? Auguste Rodin
siada przy marmurze i rzeźbi „Pocałunek”– dwoje kochan-
ków w uścisku, zbliżeni i pochłonięci sobą… Viktoria Regia
wypływa na szerokie wody satelity.
Czy takie rośliny, jak Grzybień Biały są smutkiem? Czy
może Grążel Żółty jest zasmucony? Nie, bo one cieszą oczy turystów
z tych stron.
Filip marzy o Klementynie jak o banku, a ona taka nie jest
– sądzi, że Filip jest bankiem.
Franciszek dowie się o tym jutro.
Karciane damy z piórami w modnych na ów czas nakryciach
znowu mają garść monet, na pewno namówią faceta do
dalszej gry, chociaż wiedzą, a może nie, że to oszust, bo przecież
już nic innego nie mają do roboty, lecz czy znowu wygrają...
To są monety czasu. Być może dalszy ciąg odbędzie się już
na innym obrazie.
Wartość dzieła a wartość człowieka – któż nad tym się zastanawiał?
Na przykład w świecie zachodnim a w Chinach...
Franciszek powiedział do Małgorzaty, że on na pewno nie
chciałby Klementyny za żonę.
– Ależ dlaczego? – udaje zdziwioną Małgorzata.


                                                                                2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz