sobota, 6 października 2018

Pan Kanapa

  Pan Kanapa

     Pan Kanapa zmęczony robotą położył się po obiedzie na Leżance i zasnął. Sen pochłonął go jak gąbka wodę. W takiej sytuacji z łatwością mogły się zdarzać w nim najwspanialsze, ale i przykre przygody. Już na początku snu przyszła do niego Wersalka i łamiąc się wpół, popiskując w zawiasach, zaproponowała, by się z nią połączył w trwałym związku małżeńskim i żeby w wyniku tego związku mieli małe Foteliki, które by wyrosły na Amerykanki i jeszcze Tapczaniki i inne cudeńka. Była tak nastawiona seksownie, że zobaczyła umeblowany cały pokój jadalny, sypialnię, pokój dziecięcy, a nawet przedpokój i ganek, a do tego jeszcze mebelki ogrodowe. „Moje łono jest przepastne i gdy się w nie zanurzysz, doznasz rozkoszy jakich jeszcze nie znasz i nie poznasz, jeśli ze mną nie wejdziesz w bezpośredni kontakt. Oprócz dzieci, które już wymieniłam, moglibyśmy mieć jeszcze miękkie Taboreciki na kółkach i mebelki gięte z bambusa, także Krzesła wyścielane gąbką i Kozetki z napędem na prąd elektryczny... Czy mam wymieniać dalej?” Pan Kanapa, który wysłuchał jej namiętności wyrażonych na razie w słowach, poruszył się gwałtownie i przerażony propozycją nie do przyjęcia, bo przecież on tak się tylko nazywa, próbował się przebudzić, by uwolnić się od tej natrętnej kandydatki na rodzicielkę. Szarpał się więc ze snem i trzymał spodu Leżanki. Próbował nawet mówić. Bełkotał: „O czym ty mówisz? Na pewno chodzi ci o Leżankę. Ja się tylko tak nazywam i nie potrafię z... Wersalką. Daj mi spać, odwal się albo się przebudzę i... pożałujesz”.
„No dobrze, dobrze, nie oburzaj się tak zaraz – przestraszyła się Wersalka. - Przecież to przyjemne zajęcie spać i mieć erotyczne sny - przekonywała. - Spróbuję z Leżanką, jak ty nie chcesz.”
I nagle Wersalka zaczęła podskakiwać, wykonywać dziwne, podejrzane ruchy, a Leżanka widząc, co się dzieje, zaczęła skrzypieć, trzeszczeć, piszczeć, wrzeszczeć, miauczeć, stukać, szczękać, gdakać, kwakać, gulgotać i jęczeć, co Wersalkę najpierw wprowadziło   w stan ekstazy, ale kiedy przekonała się, że Leżanka broni się przed Wersalką, wpadła we wściekłość i zaczęła obłapywać Leżankę i niemal gwałcić! „Co ty sobie wyobrażasz, że jesteś może jakąś pięknością? Albo dziewicą? Może jeszcze nikt na tobie nie leżał, może powiesz? Zaraz się przekonamy” - krzyczała Wersalka i starała się robić swoje. Pan Kanapa dopóki miał dosyć miejsca na Leżance, gdy się uspokoił, jak mu się zdawało we śnie, równo oddychał i obserwował, co te dwa meble wyprawiają. Nawet go to bawiło i zaczął się śmiać przez sen, a żona obserwując męża, śmiała się z nim, nie wiedząc z czego. Gdy jednak Wersalka stała się natarczywa i zaczęła przygniatać Leżankę, próbując ją objąć w miłosnym uścisku, pan Kanapa zaczął się dusić i już sobie wyobrażał, że zostanie spłaszczony przez te dwa głupie meble, w tym przez jeden zbyt namiętny, który zabierał się bezpardonowo do jego Leżanki! Tego było już za wiele. Postanowił wstać i oddzielić Wersalkę od Leżanki. Zerwał się z całej siły z miejsca i... zaledwie uniósł głowę. Zaklął siarczyście, co mu się udało i rzekł do mebli: „Jak zaraz nie przestaniecie się... (tu padło odpowiednie słowo), to słowo honoru, obie was wy... (znowu udało mu się wyrzec odpowiednie słowo) i... będziecie wrzeszczeć, dlaczego to tak... długo trwało”. Po tych słowach zauważył, że meble się uspokoiły, natomiast jemu robiło się jakoś coraz bardziej błogo. Cały, w każdym miejscu ciała, był dziwnie naprężony i rozochocony. I czuł, że z wielką namiętnością wbijany jest na pal! Co się dzieje? – pytał niespodziewanie we śnie i chcąc sprawdzić, po prostu otwarł oczy i zobaczył nad sobą swoją żonę, całą w ogniu palących się zmysłów, która mu pomagała w pewnych czynnościach manualnych, aż Leżanka znowu podskakiwała, krzyczała, trzeszczała i skrzypiała... 
                                                                                      1988






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz