W Kórniku
W zbiorach bibliotecznych Działyńskich
dusze ksiąg odpoczywają w arboretum,
liczą gruszki na wierzbie.
Kto zbierze te bajeczne owoce?
Jeszcze nie wiadomo
i nie wiadomo jak odkurza się czas.
Toną pomniki w obolałych stawach,
pszeniczne łany sypią wspomnieniami.
Zaświaty łączą się z widnokręgiem,
tęsknota wyziera z krzyża
i modlitwa płynie do nieba.
Po godzinach zwiedzania skok
przez stalowe pręty
i wychodzisz na człowieka.
Strażnik nie wie co z nim zrobić.
Nawet mieszkańcy krainy ciszy dziwią się
i hałasują bezczelnie.
Tu kusi, tam kusi, kto kusi.
Natchnieni turyści szarpią się z latem,
tu już byli,
tam podziwiali Białą Damę,
bo obrzuciła ich kwiatami,
a nie chłodem.
W przerwie chwilowo się nudzą,
nabierają sił.
Niektórzy postawili kołnierze
i uciekają przed pochmurnym niebem.
W kaplicy krucyfiks,
ten sam od wieków,
na wieczność.
Wieczny odpoczynek.
Wśród egzotycznych drzew słychać melodyjny
i jakże urozmaicony śpiew
parkowego zaganiacza.
Tu spokoju nie szukamy,
tu chcemy wnikać w przeszłość.